Porzucajmy truizmami. Jesteś początkującym twórcą i bardzo zależy ci na tym, żeby podzielić się swoją opinią ze światem. Szukasz ujścia i spełniasz się wewnętrznie publikując kolejne twory w sieci. I zbierasz za to ostre bęcki od internetu. Spokojnie, to naturalna kolej rzeczy.

Wczoraj, na swoim Facebooku, Peanut Butter Gamer, jeden z najpopularniejszych twórców na Youtube przypomniał światu swój trzyletni już post z forum /r/Gaming na Reddicie. W poście tym linkuje do filmu na Youtube, który wydał mu się zabawny. Materiał wideo przedstawia niepoważną recenzję stworzoną przez świeżo upieczonego „Jutubera” imieniem JonTron, który żartobliwie opisuję grę „Sonic R„.

Reddit, jak to Reddit, widząc nową twarz zmasakrował kompletnie zarówno PeanutButterGamera jak i JonTrona komentując dość dosadnie podlinkowany materiał:

Wow, this was annoying.

This guy is trying to rip off that guy from the escapist, but he is not as witty.

Nie mogło również zabraknąć teorii spiskowych:

Jesus Christ, something tells me that this „PeanutButterGamer” fellow might be this JonTron…
Stop fucking posting this shit.

Tak kariera tych dwóch młodych panów postrzegana była przez internautów jeszcze trzy lata temu. Dziś JonTrona śledzi ponad 1 100 000 widzów na Youtube, a PeanutButterGamer zbliża się powoli do okrąglutkiego miliona.

Jaki z tego morał: ludzie są dwulicowi, a od jakości, w postrzeganiu społecznym ważniejsza jest (niestety) sprawdzona marka.

giphy

 

Skąd ta wrogość?

Powodów, jak to w życiu, jest zapewne kilka. Dla początkującego autora największą przeszkodą będzie fakt, że zazwyczaj duża część krytyki będzie miała w sobie ziarnko prawdy. Bądźmy szczerzy. Pulitzera nie rozdaje się na ulicy do każdego zakupu szynki z kokoszy. Z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić możemy więc, że jeżeli ktoś twierdzi, że twoja twórczość powinna trafić do kosza — to jeszcze długa droga przed tobą.

Zanim rozwiniesz skrzydła musisz zaryć parę razy nosem o ziemię.

Twoją największą bronią jest pokora. Nawet jeżeli nie zgadzasz się z krytyką, przyjmij ją do wiadomości i spróbuj zrozumieć… i przefiltrować. Anonimowość internetu doprowadza do skrajności w której ludzie naciągają wszystko do ekstremum.

W internecie twój tekst nie wymaga poprawek. Jest kupą łajna. Twoja dykcja nie wymaga ćwiczeń. Nie da się ciebie słuchać. Nie jesteś początkującym reżyserem. Robisz filmy ziemniakiem.

Bardzo ważnym jest potrafić przedrzeć się przez obelgę i spróbować doszukać się w niej konstruktywnej krytyki. Nawet jeżeli autor spisał ją wyłącznie po to, by zrobić nam na złość, to wziął przecież skądś pomysł, by ją napisać.
Zadaniem dobrego twórcy nie jest więc rozłożyć ręce i załamać się. Zadaniem dobrego twórcy jest zakasać rękawy i pracować nad warsztatem. Zmienić słabość w motywację.

To bardzo proste. Zamiast się wykłócać, próbuj stopniowo eliminować problem na który wskazywał. Łączysz w ten sposób przyjemne z pożytecznym: uczysz się wielu rzeczy, poprawiasz jakość treści, a jednocześnie zamykasz gęby krytykom wycinając kolejne powody do narzekań.

Wszyscy zaczynaliśmy kiedyś na dnie łańcucha pokarmowego.

2014-07-29_1131

Jest też zawiść. I strach przed nowym.

Ludzie boją się nowych konceptów, szczególnie w internecie. Wszystko co zrywa z konwencją jest więc złe. Każdy nowy pomysł spotyka się początkowo z wielkim oporem. Z twoim dziełem nie musi być coś nie tak, by spotkało się z krytyką. Wystarczy, że wypchniesz odbiorców z ich „strefy komfortu”.

Sam koncept tego tekstu zrodził się w mojej głowie dlatego, że przeżyłem kiedyś sytuację podobną do tej z jaką spotkał się duet ze wstępu.

Ja również zaczynałem kiedyś tworzyć, a maleńka społeczność jaka zebrała się wokół tworzonych przeze mnie treści chętnie oglądała i komentowała kolejne materiały.

Przy okazji Halloween 2011 postanowiłem więc pobawić się w Douga Walkera i przygotować cykl wideo „Maraton Evil Dead” w którym odcinek po odcinku omawiałem tę kultową trylogię filmów grozy (…i zahaczyłem też o gry wideo). Choć w naszym małym kółku wzajemnej adoracji (Pierwsza zasada roztropnego twórcy: twoi najbardziej oddani odbiorcy bardzo często oferują najmniej konstruktywną ocenę twojej treści) materiały cieszyły się popularnością, „na zewnątrz” ich postrzeganie było zupełnie inne.

Sądząc, że materiał może zainteresować fanów horroru, postanowiłem zapostować swoje filmy na forum Horror Online (mirror). Powiedzieć, że zostałem tam zmasakrowany byłoby niedomówieniem.

Myślicie że jak macie kamerę i program do montowania to jesteście się w stanie wykreować w sieci na recenzentów, krytyków, nie wiadomo na kogo, bo strach pytać o ambicje. Totalnie nietrafiony pomysł, którego efekty są tak żałośnie nieprzyswajalne, że szok. Nie dość, że kuje w oczy zwyczajna ludzka głupota, to dodatkowo bezmyślnym pajacowaniem przed kamerami psujecie choćby i dobre wrażenie po którymkolwiek z filmów, jakie chcecie niby wypromować. Wychodzi z tego totalne, nieoglądalne gówno, bo takich rzeczy po prostu nie da się oglądać. Nie wiem skąd wzięła się moda na robienie z siebie idioty w internecie, mam nadzieję że to sezonowa przypadłość i się jednak z tego wyleczycie.

 

takie rzeczy trzeba pisać prosto z mostu, żeby jak najszybciej wybijać z głowy podobne „pomysły”. Szkoda że w większości przypadków jest już po fakcie. Nie wiem gdzie się rzekomo zniżyłem i do czego, ale jeśli uważasz ten poziom wypowiedzi za nieadekwatny to znaczy że nie oglądałeś tego, co tutaj podlinkowałeś.

Nie tylko mój materiał nie nadawał się do niczego, powinienem natychmiastowo zaprzestać rozwijania się! Każdy przejaw kreatywności, niezależnie od tego jak prymitywny, należy zabijać w zarodku.

Oczywiście, gdybym posłuchał powyższych „rad”, dziś nie pisałbym tych słów, nie spełniałbym się tworząc to co sprawia mi przyjemność i prawdopodobnie byłbym jeszcze większym gburem niż zazwyczaj mam w zwyczaju. Wedle internautów nie było dla mnie ratunku. Cóż, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni!

Wyżej radziłem ci, drogi autorze-amatorze, byś pokornie akceptowa każdą krytykę, niezależnie od tego czy się z nią zgadzasz. Umówmy się, że od tej reguły powinien być jeden wyjątek: nigdy, przenigdy się nie zniechęcaj i ignoruj prośby o zakończenie działalności. Praktyka czyni mistrza. Niezależnie od tego czy dziś zajmujesz się zbieraniem Pokémonów, rysowaniem anatomicznie niepoprawnych świnek morskich czy szkicowaniem skąpo odzianych anime-dziewoj. Każdy krok, nieważne jak z perspektywy czasu okaże się wstydliwy, rozwija cię wewnętrznie.

2014-07-29_1132

Dajcie czasowi czas

Przykład JonTrona idealnie obrazuje prosty fakt: że historię piszą zwycięzcy. Zwycięzcą nie jest ten, kto stworzył najpiękniejszy obraz. Zwycięzcą jest ten, kto potrafi, mimo przeciwności, spełniać wyznaczone sobie cele. Jeżeli tworzysz „dla sławy”, „dla pieniędzy” czy „dla subów”, to jesteś z góry przegrany. Za pięć lat nikt nie będzie pamiętał o twoim istnieniu. Jak o Dodzie, Mandarynie czy Just 5. I to będzie najmniejszy z twoich problemów, bo będziesz takim samym niedojdą jak dzisiaj. Nikt nie chce być tylko, słowami młodych, „tą pustą celebrytką, która już #nikogo”. Będziesz stał w miejscu podczas gdy świat i podobni Tobie idą do przodu.

W tej całej zabawie liczy się najbardziej to, byś to ty czuł, że rozwijasz się jako człowiek. Wytrzymaj rok. Twórz regularnie za każdym razem próbując przebić swoje poprzednie dzieło. Niech to będzie twoim wyzwaniem. Po roku porównaj swój pierwszy i ostatni twór. Sam się zdziwisz! Wyobraź sobie teraz jak daleko zajść można w pięć czy dziesięć lat! Jeśli jesteś młody, to może wydawać się to wiecznością, ale uwierz mi – zleci w mgnieniu oka. Lepiej wziąć się za siebie teraz, niż za pięć lat myśleć „cholera… gdybym pięć lat temu…”.

Gdy twoje imię przestanie być ludziom obce, postrzeganie twojej osoby automatycznie zmieni się w kolektywnej świadomości internetu. „Nie znam, więc pewnie nie ma racji” zmieni się w „słyszałem o nim, więc pewnie wie co mówi” (a potem pewnie w „znowu on? ile można”, ale to temat na osobną historię). Twoja cierpliwość i co najważniejsze, oddanie formie i treści, a nie pogoń za sławą, zostanie wynagrodzone w formie coraz cieplejszego odbioru treści*.

Niech dosadną inspiracją będzie mój głos. Paskudna wada, którą ciężką pracą zmieniłem w swoją najbardziej rozpoznawalną cechę. Jeżeli dało się naprawić moją zepsutą trąbkę (i nie, to nie jest eufemizm), to i tobie nic nie powinno stać na przeszkodzie w rozwijaniu talentu.

Pozostaje mi więc tylko życzyć ci powodzenia. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.

*Gdy dotrzesz już do tego etapu i tak zatęsknisz za czasami, gdy ludzie szanowali twoją twórczość za treść, a nie tylko z powodu tego kto jest jej autorem. Stado ślepo broniących cię zombie, nawet gdy nie masz racji nie jest fajne. 

Nie zniechęcaj się, młody twórco
  • Jak w takim razie poprawić swój warsztat w momencie, w którym nikt Cię nie czyta, albo czytający nie dzielą się z autorem żadnymi opiniami?

    • Dark_Archon

      No to tym lepiej! Lepiej pisać słabo, gdy nikt cię nie czyta, niż pisać słabo, gdy czytają cię tysiące. 😉
      „Sztuki” nie da się nauczyć. Nie da się nauczyć zostać świetnym malarzem. Podstawy formy pisania wynosimy ze szkoły. Wszystko inne zależy od nas. Jak z pływaniem, jazdą na rowerze i gotowaniem – trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Napisać tekst, wrócić do niego za godzinę, przeczytać jeszcze raz, poprawić. I tak z każdym kolejnym. Za którymś razem zaczniesz zauważać części swoich prac, które są lepsze i części, które są gorsze… reszta pójdzie z górki.

      Nie każdy ma predyspozycje do tego, żeby zostać nowym Lemem czy Tolkienem. Zakładam, że gdyby wpadł tu Viatoro i zrobił korektę, to bym musiał szukać bunkra, żeby uchronić się przed jego gniewem. Każdą zdolność da się jednak wyćwiczyć, pod warunkiem, że się do tego przyłoży.

      • Ja bym chyba jednak zaryzykował pokazanie swoich tekstów Viatoro. Takie rozeznanie raczej nie jest głupie chcąc się dowiedzieć jak dużo pracy jeszcze mnie czeka 😛

  • romekb

    Bardzo dobry tekst. Inspiruje do dalszej pracy.

  • Iwo Ryszkowski

    Cokolwiek by nie mówić, to ten materiał JonTrona jest do dupy, przynajmniej w porównaniu z produkcjami które wypuszcza dzisiaj. A nadal sprawił że się zaśmiałem, gość ma wrodzony talent.