Nie mówi się, że muzyka jest zwierciadłem duszy. A powinno się tak mówić. Mam taką teorię, że każdy z nas nosi w sobie układankę złożoną ze swoich ulubionych ścieżek muzycznych. Każdy utwór, który z nami zostaje, utrwala się z jakiegoś powodu. Rezonuje z nami tworząc naszą linię czasu. Wracając myślami w przeszłość do muzyki, której słuchaliśmy, możemy zobrazować jakimi byliśmy wtedy ludźmi. Jakie towarzyszyły nam myśli i przekonania. Jestem też święcie przekonany, że każdy z nas ma do ułożenia na swojej linii czasu przynajmniej 1000 utworów. Oto mój tysiąc.
#1000 – 2pac – Changes
Miejsce na linii czasu: 1998.
Większość z pozycji na tej liście to znaki zapytania i nie będę próbował nawet usprawiedliwiać czy zrozumieć czemu się tu znalazły. Nie słucham hip hopu, ani rapu. A mimo to Changes jest jednym z moich ulubionych utworów. Od czasów Tupaca wiele się zmieniło („And although it seems heaven sent, we ain’t ready to see a black President”), a mimo to piosenka nie straciła na aktualności i nietrudno się utożsamić z jej przekazem. I wbrew pozorom nie trzeba być do tego czarnym.
#999 – David Bowie – Changes
Miejsce na linii czasu: 2013
Hm. Zaczyna nam się tworzyć jakiś wzorzec. David Bowie przewinie się pewnie przez tę listę jeszcze wielokrotnie, ale nie mogłem nie skorzystać z okazji do zestawienia ze sobą tych dwóch utworów. Album „The Next Day” z 2013 rozkochał mnie ponownie w twórczości Bowiego. Dziś doceniam go zresztą bardziej, spoglądając dojrzalej na jego teksty.
#998 – Stare Dobre Małżeństwo – Czas Płynie i Zabija Rany
Miejsce na linii czasu: 2002
Czy to już muzyka? Czy wciąż poezja śpiewana? Prosty, przynoszący nadzieję tekst Edwarda Stachury koił serca niejednego zagubionego nastolatka. Jedna z inspiracji do złapania za gitarę i całe morze wspomnień.
#997 – Pink Floyd – Time
Miejsce na linii czasu: 2001
Był czas, gdy zespół Pink Floyd był dla mnie wszystkim. Muzycznym ideałem, którego nie da się doścignąć. Tematem przewodnim albumu „Dark Side of the Moon” były uciekający czas, śmierć i przemijanie. „Time” z tego albumu to utwór zagadka, bo kocham każdą jego sekundę oprócz tych cholernych zegarów na początku. Lirycznie jeden z najmocniejszych kawałków grupy, który w 6 minut streszcza wyścig szczurów jakim jest życie.
#996 – Michael Jackson – Billie Jean
Miejsce na linii czasu: 2008
Król popu wrócił do moich słuchawek kompletnym przypadkiem dzięki kumplowi z ówczesnej pracy, który słuchał Jacksona. Niedługo potem Michael odszedł. Czy zabiłem jedną z największych ikon muzyki popularnej w historii wszechświata? Prawdopodobnie.
#995 – The Connells – ’74-’75
Miejsce na linii czasu: 1993
Jeden z utworów który jest dla mnie symbolem. Symbolem tego, że muzyka faktycznie jest niezwykle ważnym nośnikiem wspomnień. ’74-’75 to jedno z moich najwyraźniejszych wspomnień z dzieciństwa. Pokój, telewizor i dobiegająca z niego muzyka. Ponad dekadę utwór ten bił mi się po głowie jako echo dawnych lat i dopiero dzięki internetowi odnalazłem go na nowo. Bez „’74-’75” nie istnieje dla mnie tamten dzień i pokój. Bez kineskopowego „Rubina” i teledysku nie ma „’74-’75”.
Jestem grafomanem.
#994 – The B-52’s – Rock Lobster
Miejsce na linii czasu: 2011
Rock Lobster mówi wiele o moim stanie emocjonalnym w 2011 roku. Wtedy to utwór ten pojawił się na ścieżce dźwiękowej gry Rock Band 3 i nie opuścił mnie już nigdy potem. Lubię myśleć, że jest to utwór idealnie oddający pogodną atmosferę panującą często w mojej głowie.
#994 – Marlena Drozdowska i Marek Kondrat – Mydełko Fa
Miejsce na linii czasu: 1991
Oh no. Oh no. Moja mama bardzo lubi opowiadać historię o tym, że jak miałem 3 lata to znałem na pamięć całe „Mydełko Fa” i wraz z przygrywką tańczyłem jak tresowana małpka i śpiewałem ją na wszystkich rodzinnych imprezach, ku uciesze podpitych wąsatych wujków i cioć. Pamiętam też, że dostałem w prezencie kasetę z tym utworem, która błyszczała niewybrednie cycem. Nie zapomnę też nigdy, jak rodzice wpadli na świetny pomysł, by kupić mi magnetofon w prezencie bożonarodzeniowym. Życzenia nagrali na wspomnianej wcześniej taśmie. To była moja jedyna kaseta. Byłem zdruzgotany, a wówczas czułem, że zawalił się mój świat. Dziś, z perspektywy czasu czuję się jak niewdzięczny buc. 🙁
PS. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to ten utwór zrobił ze mnie dewianta.
#993 – Mike Oldfield – Five Miles Out
Miejsce na linii czasu: 2004
Five Miles Out analizowałem już raz na tym blogu. Ale szczerze mówiąc nie pamiętam skąd dowiedziałem się o istnieniu tego utworu i Mike’a Oldfielda w ogóle. Czy winny był Egzorcysta i kultowe Tubular Bells? Czy może mój kumpel, który zawsze zapoznawał mnie z nowymi artystami? Pamiętam za to swój pierwszy odtwarzacz MP3. 400 złotych. Jedna bateria AAA. 1GB pojemności i złącze USB 1.0, gdzie prędkości transferu nie przekraczały megabajta. To właśnie dzięki niemu Oldfield towarzyszył mi na rowerowych wycieczkach.
#992 – Rupert Holmes – Escape (The Piña Colada Song)
Miejsce na linii czasu: 2014
DAMN YOU GUARDIANS OF THE GALAXY.
#991 – Metallica – Fade to Black
Miejsce na linii czasu: 2000
Nigdy nie przepadałem za Metalliką. POZWIJCIE MNIE. Ale jest jeden utwór, któremu nie mogę odmówić atmosfery. Fade to Black i jego atmosferyczne intro oraz „etetyczny” wokal. Przypomina mi również o tym jak w szkole podstawowej chciałem wywrzeć wrażenie na jednym z kolegów. Zapytałem go o to jakiej muzyki słucha, a gdy odpowiedział, że „lubi Metallikę” odpowiedziałem ochoczo nieprzygotowany „JA TEŻ!! METALLICA TO MÓJ ULUBIONY GATUNEK!! JAKICH INNYCH GATUNKÓW SŁUCHASZ!!”. Kill me pls.
Komentowanie wyłączone